czwartek, 11 kwietnia 2013

na co zwrócić uwagę kupując wodę butelkowaną


Za napisanie tego postu zabierałam się już od dłuższego czasu. W swoim gronie spotykam wiele osób, które kupując wodę butelkowaną kierują się bardziej przesłankami reklamowymi niż wiedzą i zdrowym rozsądkiem.
Za przykład może chociażby posłużyć moja mama. Wielokrotnie tłumaczyłam jej, że woda, którą kupuje od wielu wielu lat : Żywiec Zdrój nie jest warta pieniędzy, które za nią płaci i dobrze byłoby się przerzucić na coś bardziej cenniejszego dla jej organizmu. Za każdym razem słyszę jedno : ale ta mi bardzo smakuje. Prawda jest taka, że wiele osób kieruje się przede wszystkim dobrą reklamą telewizyjną, bilbordami, reklamami w prasie czy internecie. Kogo nie przekonałby strumień wody płynący przez  zielony, nieskazitelny las…wydaje nam się, że woda, którą kupujemy jest najlepsza, najczystsza, najwspanialsza…
GUZIK PRAWDA !
Sięgając po wodę ze sklepowej półki skupmy się na tym, aby była ona przede wszystkim mineralna a nie źródlana. Woda mineralna ma względną stałość mineralną gwarantującą nam podaną ilość danych substancji mineralnych w wodzie, czym nie może poszczycić się woda źródlana. Ponadto wody źródlane cechują się bardzo małą ilością składników mineralnych, które mają taki zbawienny wpływ na nasz organizm : magnez, sód, potas – to pierwiastki, które są nam bardzo potrzebne do zdrowego funkcjonowania i to właśnie je znajdziemy w wodach mineralnych.

Dietetycy zalecają picie wody ok. 1,5 l na dobę, wartość ta oczywiście może być zmienna w zależności od osoby, jej sposobu aktywności czy chociażby samej pogody, wiadomo, że w upalne dni pijemy znacznie więcej.
I teraz wyobraźcie sobie sytuację, kiedy sięgamy po przykładowego Żywca -pijemy pijemy, pijemy. Jego suma składników mineralnych na 1 l przekracza 200 mg. To bardzo mało ! Woda ta zamiast dostarczać nam substancji mineralnych, tak naprawdę rozrzedza i wypłukuje nam te elektrolity, które mamy. Im więcej pijemy, tym więcej oddajemy moczu, latem dochodzi pocenie się, i nasza uboga w minerały woda tak naprawdę nic dobrego dla naszego organizmu nie robi. Nie łudźmy się reklamami, pięknymi etykietami, to nie o to w tym wszystkim chodzi !
Podział wód mineralnych waha się w granicach :
1) niskozmineralizowana – poniżej 500 mg/l
2) średniozmineralizowana – 500 – 1500 mg/l
3) wysokozmineralizowana – powyżej 1500 mg/l

i teraz małe porównanie : woda Oaza z Biedronki kosztująca ok. 60 gr za 1,5 l ma ponad200 mg/l woda Żywiec Zdrój kosztująca ponad 2,00 zł ma również ponad 200 mg/l, woda Polaris z Biedronki jak dobrze pamiętam ma ponad 400 mg/l a kosztuje około 1,10 zł

zachęcam Was do czytania etykiet – kupujcie z głową i płaćcie za cenne składniki a nie reklamy, dbaj o swój organizm, to, że wlewasz w niego coś co jest reklamowane i droższe nie oznacza, że jest zdrowe.
Anegdotka
Będąc w szpitalu zarówno na praktykach jak i prywatnie zauważyłam, że Żywiec Zdrój króluje na stolikach pacjentów, w końcu woda ta miała atest Instytutu Matki i Dziecka – musi być najlepsza. Cóż…
Małe dzieci a właściwie ich układ pokarmowy źle tolerują wody wysokozmineralizowane stąd atest. Dla samej matki woda ta już nie spełnia wymagań, ponieważ może ale nie dostarcza jej cennych substancji.
Aktualnie mam w domu Muszyniankę, ma ona 1547 mg/l, zapłaciłam za butelkę ok. 1,60 zł :)

Jeśli chodzi o wszelkie wody smakowe : no cóż to są napoje a nie woda. Zawierają w sobie cukry, substancje słodzące, nieraz i barwniki – ciężko mówić o ich zdrowych właściwościach, jest to raczej zabieg służący oszukaniu Klienta, który sięgając po nią sądzi, że pije wodę „na zdrowie” a jednocześnie będzie ona mu smakować truskawkowo, cytrynowo itd.
Moja rada : wlej wodę mineralną do szklanki wrzuć plaster cytryny/ pomarańcza/ grejfruta/ kiwi/ limonki – jest i smakowa i zdrowa :) bez dodatków cukru itd.

środa, 10 kwietnia 2013

parówki w cieście francuskim


Jest to idealne rozwiązanie jeśli chcemy zjeść coś dobrego a nie do końca możemy się zdecydować co to ma być :)
Potrzebujemy :

- gotowe ciasto francuskie ( jeśli kolację robimy dla 4 osób koniecznie musimy mieć 2 opakowania)
- żółty ser
- parówki
- papryka
- pieczarki
- jajko
- sezam
Ciasto naleśnikowe rozwijamy i kroimy na 4 części, na środku układamy parówkę, paprykę, pieczarki, żółty ser, całość zwijamy w naleśnika, wierzch smarujemy roztrzepanym jajkiem i posypujemy sezamem.
Osobiście lubię posypać zawartość naleśnika przyprawą do ziemniaków – aromat ziół dodatkowo ulepsza całość dania.
Pieczemy w piekarniku ok. 20 min na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.

kruche motylki z dżemem


Czy wy też tak macie, że kiedy na dworze robi się zimno, pada deszcz to zamykacie się w pokoju z ciepłą, owocowa herbatką ?
U mnie nieodłącznym elementem herbatki czy kawy  jest jakieś ciasto lub ciasteczko :) Ze względu na wczorajszą aurę za oknem postanowiłam upiec kruche ciasteczka – idealne do moczenia w herbacie. 
Do ich wykonania użyłam dwóch foremek : jedną w kształcie serduszka drugą w kształcie motylka – był to dodatek do pierwszego magazynu Dekoracje Ciasta. Połowę zrobiłam z dżemem z czarnej porzeczki, druga tradycyjną kruchą posypaną kakao.
Jeśli chodzi o samą technikę robienia ciastek z dżemem to wykorzystujemy do nich 2 ciastka tej samej wielkości ( forma surowa przed pieczeniem), w jednym ciastku robimy dziurki, drugie ciast smarujemy cienką warstwą dżemu (smarując je grubo dżem zacznie wyciekać i wyglądać niezbyt estetycznie). Następnie ciastko z dziurkami nakładamy na to posmarowane, smarujemy wierzch roztrzepanym białkiem, posypujemy cukrem i układamy na papierze pergaminowym na blaszce.




Składniki na ciastka :

30 dag mąki
15 dag tłuszczu
10 dag cukru pudru
2 żółtka
2 łyżki śmietany 12 %
cukier waniliowy
szczypta soli




Mąkę przesiewamy na stolnicy, dodajemy posiekany nożem tłuszcz, cukier, żółtka, śmietanę, cukier waniliowy, szczyptę soli i całość zagniatamy na jednolitą masę. Jeśli ciasto się mocno klei – dodajemy mąkę.
Ciasto wkładamy do folii aluminiowej, albo worka i wkładamy do lodówki, aby nam troszkę stężało.
Posypujemy blat kuchenny mąką i rozkładamy na nim ciasto.
Następnie rozwałkowujemy je na grubość ok 3 mm i wykrawamy ciasteczka, smarujemy je roztrzepanym białkiem, posypujemy cukrem i wkładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia.
Pieczemy do uzyskania jasnożółtego koloru.
Jeśli decydujecie się na ciastka z dżemem porcję jaką podałam wyżej trzeba zrobić z podwójnej ilości ponieważ do przygotowania jednego dżemowego potrzebne 2 kruche.


Smacznego :)

jak Wam się podobają ciasteczka ?

kolorowe muffinki


Kolorowe babeczki są idealnym rozwiązaniem na dodatek do ciasta serwowanego gościom na urodziny lub imieniny, szczególnie jeśli goszczą na nich mali smakosze.


Muffinki :
2 szklanki mąki
2/3 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
100 g masła ( roztopić)
1 jajko
2 łyżki kakao – do wersji ciemnej

Wykonanie :
Margarynę roztapiam, czekam aż troszkę przestygnie, wszystkie składniki mieszam na małych obrotach i wylewam do foremek :)
Do ozdoby użyłam czekoladowego kremu z Cykorii, draże na wagę oraz agrestową galaretkę.


Galaretkę wylewam do kwadratowej blaszki, po zastygnięciu wykrawam z niej motylki ( foremki z Dekoracja Ciast), zamiast agrestowej polecam użyć truskawkowej – czerwone motylki ładniej będą się odbijać :)

waniliowa kawa sati : pychotka



Dobra kawa to podstawa udanego dnia :) od jakiegoś czasu coraz bardziej przekonuję się do kawy mielonej tzw. parzuchy :  jej aromat jest znacznie bogatszy niż tradycyjna kawa rozpuszczalna a przede wszystkim jest dużo zdrowsza.
Natknęłam się ostatnio na kawę Sati o aromacie wanilii, pomyślałam, że takie połączenie to musi być rewelacyjna sprawa. I nie myliłam się!
Kawa pięknie pachnie, wyczuwam nawet nutkę czekolady, jej smak jest znacznie łagodniejszy, nie czuć tradycyjnej mocnej goryczki czy kwaskowatości co jest charakterystyczne dla Jacobsa Kronunga.
Polecam : kawa dostępna w Kauflandzie, cena to 12,90 za 250 g.
Naprawdę warto !

furagin na receptę i bez recepty


Niestety znowu dopadło mnie ostre zapalenie pęcherza, miałam kilka miesięcy spokój odkąd ostatni raz widziałam urologa i dzisiaj bach niespodzianka : piecze, boli itd.
Nie miałam nic w domowej apteczce więc wybrałam się do apteki.  Na miejscu rozzłościła mnie jedna rzecz :mamy lek dostępny na receptę Furaginum ( 50 mg furaginy) firmy Adamed lub  Pliva cena za 30 tabletek w paczce to około 8-9 zł. Generalnie lek ten wydaje się  tylko na receptę ale wielokrotnie zdarzyło mi się dostać te tabletki na ładny uśmiech albo litość Pani farmaceutki, w końcu jak mamy weekend i nagle niespodzianka w postaci zapalenia pęcherza sprawia, że nie przestajemy opuszczać wc to wiele uprzejmych farmaceutów   lituje i sprzedaje nam lek bez recepty.
Dzisiaj pojechałam po Furaginum – nie kupiłam go bo jest dostępny tylko na receptę o czym stanowczo poinformowała mnie pani farmaceutka , za to dostępny jest lek uroFuraginum – bez recepty.
I teraz tak : uroFuraginum firmy Adamed i Furaginum firmy Adamed, jedno i drugie opakowanie po 30 tabletek, jedno i drugie opakowanie ma 50 mg furaginy ALE furaginum kosztuje 8-9 zł a urofuraginum kosztuje 18,90 zł
więc skoro furaginum nie wolo sprzedawać bez recepty a w urofuraginum mam ten sam skład ( dawkę leku) to gdzie tu logika ??
dlaczego muszę zapłacić 2 x więcej ? dlaczego Pani w aptece nie chce mi sprzedać Furaginum bez recepty skoro i tak i tak kupię ten lek w tej samej dawce  ale pod troszkę inną nazwą ?

dziwi mnie ta sytuacja….

maść końska - pomoc w bólu


Moje problemy z kręgosłupem trwają już od 3 lat. Nocne bóle ramion, drętwienie rąk są tak uporczywe i silne, że zdarza mi się wręcz płakać z bólu. Faszerowanie się lekami przeciwbólowymi na dłuższą metę nie jest dobrym rozwiązaniem, stąd sięgam po maści przeciwbólowe i rozgrzewające.
O maści końskiej wiele słyszałam ale jakoś długo nie skusiłam się na jej zakup, aż w końcu natrafiłam na nią w Rossmanie, ogromne opakowanie maści w wersji rozgrzewającej ( jest tez opcja chłodząca) kosztuje około 20,00 zł. Stwierdziłam, że wypróbuję. Pierwsza aplikacja okazała się rozczarowująca : nie czułam nic, na drugi dzień coś poczułam ale żeby było to extra rozgrzanie…niestety nie.
Efekt pojawił się po 3-4 dniach stosowania. Przyjemne ciepło rozchodziło się po całym karku a i bóle nocne zmniejszają się wraz z częstotliwością stosowania. Stosuję ją prawie codziennie, mało tego kupiłam ja nawet mojemu tacie, który od zawsze zmaga się z „korzonkami”.
Maść a właściwie żel w swoim składzie zawiera :
- arnikę
- kamforę
- paprykę chilli
- rozmaryn
całość daje właściwości rozgrzewające i poprawia wzrost ukrwienia co przekłada się na efekt łagodzący ból
Dzisiaj mogę ją śmiało polecić, w porównaniu do wielu maści typu Naproxen, Lumbolin etc. jest zdecydowanym zwycięzcą :)

Moja uwaga :
warto zakupić żel w Rossmannie tutaj 500 ml kosztuje tyle samo co w aptece 250 ml ( mam porównanie swojego żelu do żelu taty) a skład jest ten sam.